Panierezyszeze Panierezyszeze
5119
BLOG

Nowa Definicja Konkurencji – jak stworzyć rynkowe monstrum

Panierezyszeze Panierezyszeze Gospodarka Obserwuj notkę 7

 

Na stworzonym ad hoc profilu Facebooka - Anty NC+ - dynamicznie rosnąca grupa (obecnie blisko trzynastu tysięcy klientów) wyraża dosadnie swój stosunek do zaoferowanej im rewolucji w telewizyjnej rozrywce. Ubiegłoroczna fuzja dwóch rynkowych graczy N oraz  C+ zaowocowała w ostatni czwartek startem (czy raczej falstartem) oferty nowej połączonej platformy cyfrowej NC+ szumnie marketingowo określonej Nową Definicją Rozrywki. Krytykują drożyznę i perfidne zagrywki nowej platformy. Może nie byłoby, o czym pisać, wszak to czy komuś coś wydaje się drogie, czy nie, atrakcyjne czy wręcz odstręczające, to sprawa indywidualna. W końcu nie chodzi przecież o podstawowe potrzeby ludzkie. Bez telewizji da się żyć

W całej tej historii jest jednak jeden wątek bardzo bulwersujący. I o tym z całą pewnością pisać warto.

 Zastanawiająca zgoda na fuzję

 Reakcja oburzonych potencjalnych klientów nowej platformy w głównej mierze związana jest z drastycznym wzrostem cen usług nowego podmiotu. W sytuacji, gdy stosunkowo normalny rynek telekomunikacyjny (czterech graczy rynkowych) zapewnia klientom całkiem dobry wybór ofert, to rynek dostępu do telewizji cyfrowej stał się de facto duopolem. Przypomnijmy, że za czasów obecności na rynku jedynie tzw. wielkiej trójki – Era (obecnie T-Mobile) Plus i Orange rynek ewidentnie był zabetonowany i faktycznie reagował, jak w sytuacji zmowy cenowej. Dopiero dopuszczenie na rynek nowego podmiotu wywołało korzystny dla odbiorców usług ruch cenowy i jakościowy.

 Zastanawiającym elementem jest poziom arogancji NC+ w kwestii siłowego narzucenia nowej oferty dotychczasowym użytkownikom obu platform. Z medialnych  wypowiedzi przedstawicieli zarządu wynika, że ich głównym celem jest utrzymanie bazy 2,5 miliona istniejących klientów. Widać z tego, że nie nastawiają się nadto na pozyskanie nowych odbiorców – celem jest ich dotychczasowy stan posiadania, który ma generować większy przychód. To ciekawe, że sposobem na to nie są jakiekolwiek motywujące zachęty, lecz swoisty szantaż marketingowy, momentami ocierający się o praktyki zakazane w państwie prawa. Informacje o migracji zawierające klauzule dotyczące ewentualnej rezygnacji dostarczane są listem zwykłym, bez daty potwierdzenia dostarczenia, pismo to zawiera instrument tzw. milczącej akceptacji nowych warunków i nakłada drastycznie krótki czas na reakcje. W efekcie wiele osób zupełnie nieświadomie zaakceptuje faktyczną podwyżkę i pogorszenie warunków dotychczasowych umów. Kolejnym nagłośnionym przez klientów fenomenem jest telefoniczne przyjmowanie potwierdzenia migracji bez jakiejkolwiek weryfikacji tożsamości osób upoważnionych do działań prawnych w zakresie zawieranej umowy.

Takich chwytów wielkie korporacje w naszym kraju, dbające dotąd o swe dobre imię, raczej nie stosowały.

 Wszystkie te działania nowego/starego gracza rynkowego - arogancka pewność siebie i gra z pozycji siły - świadczą o tym, że ten segment rynku nieodwracalnie się zmienił. Zmianę tę można zdecydowanie określić jako tego typu koncentrację, która faktycznie doprowadziła do duopolu rynkowego. Przypomnijmy, za Wikipedią, skróconą definicję tego rynkowego zjawiska.

„Duopol - forma oligopolu, w której dany rynek opanowany jest przez dwóch niezależnych od siebie producentów. Zaopatrują oni znaczną liczbę odbiorców, ale żaden z nich nie jest w stanie opanować całego rynku. Wejście innych firm na taki rynek jest bardzo trudne ze względu na konieczność poniesienia ogromnych nakładów kapitałowych i sprzeciw dotychczasowych jego uczestników.”

 Każdy dorosły człowiek w Polsce wiedział, że w naszym kraju gdzie istniały trzy cyfrowe platformy satelitarne, połączenie dwóch z nich przyniesie w efekcie szkodliwe dla rynku zjawiska. Jak to jest, że polski urząd, który powołany jest do zapobiegania takim koncentracjom, i ochroną klientów przed ich skutkami podejmuje taką a nie inną decyzję?

 W uzasadnieniu swojej decyzji UOKiK oznajmia.

 „Analiza Urzędu wykazała, że koncentracje będą miały największy wpływ na krajowe rynki licencjonowania kanałów telewizji płatnej, usług dostępu do telewizji płatnej oraz usług dostępu do reklamy telewizyjnej. Na żadnym z tych rynków nie dojdzie jednak do istotnego ograniczenia konkurencji – uczestnicy transakcji będą musieli rywalizować z innymi podmiotami. Dlatego Prezes Urzędu wydała zgodę na obie koncentracje .”

 Należy zwrócić szczególną uwagę na liczbę mnogą w stwierdzeniu ‘nie dojdzie jednak do istotnego ograniczenia konkurencji – uczestnicy transakcji będą musieli rywalizować z innymi podmiotami”.

Jakie podmioty poza Cyfrowym Polsatem, miał na myśli urząd stwierdzając, że są one w stanie konkurować z NC+? Trwająca pół roku analiza wniosku koncentracyjnego przekazanego przez KE (notabene czy nie warto zaskarżyć decyzję UOKIK właśnie tam?) ewidentnie spowodowała, że zespołom decydującym urzędu zaczęło się dwoić i troić w oczach. A może w grę wchodzą inne motywacje?

 

Nie należy mieć pretensji do firmy, która postanowiła maksymalizować zyski. Gra się tak jak przeciwnik pozwala, jak mawiał Kazimierz Górski. Problem w tym, że przeciwnikiem NC+ stali się bezbronni w obecnej sytuacji klienci. Bezbronni, bowiem UOKiK swoją decyzją w ewidentny sposób stanął nie po stronie konsumentów, których tytułowo ma bronić, lecz po stronie silnych graczy kreując w efekcie rynkowe monstrum.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka